W CIENIU PIÓRA (Atheneum nr 12)
Witam Was, Drodzy Czytelnicy!
Jakiś czas temu, w marcu na Pestce 2007, miało miejsce ważne wydarzenie. Otóż rozstrzygnięto konkurs poetycki „Atheneum”, który został ogłoszony na łamach tej gazety.
Wiersze, jakie przysłano na konkurs, okazały się bardzo interesujące, co z całą pewnością nie ułatwiło zadania szanownemu gronu jury, w skład którego wchodzili: prof. nadzw. dr hab. Andrzej Dyszak, dr Aleksandra Norkowska, Agata Karczewska, Agnieszka Jerys oraz Dominika Piaseczna. Wybór nie należał do łatwych, ale pomimo tego udało się wyłonić zwycięzcę konkursu i wyróżnić dwie osoby. Zwycięzcą została Alicja Szczepaniak, studentka II roku filologii polskiej UKW, natomiast wyróżnienia otrzymali: Maja Malinowska, studentka II roku pedagogiki UKW, oraz Darek Ozminkiewicz, student I roku psychologii UKW. Wszystkim laureatom jeszcze raz gratulujemy!
Powyższe nawiązanie do konkursu poetyckiego „Atheneum” jest ściśle związane z osobą, która zagości w „W cieniu pióra”. Jak zapewne się domyślacie, mowa o Alicji Szczepaniak, studentce, która swoją poezją zwróciła uwagę jury i zasłużenie wygrała. Zatem kim jest tajemnicza Alicja, skąd pochodzi i czym wyróżniają się jej wiersze? Otóż Alicja Szczepaniak pochodzi ze Sławna, które położone jest niedaleko Słupska. Tam też zaczęła się jej przygoda z poezją, kiedy to po koniec szkoły średniej nagle poczuła w sobie wenę twórczą i zaczęła pisać wiersze, i to całkiem niezłe. Jak się bowiem okazało, została zauważona przez słupski oddział Związku Literatów Polskich, który opublikował jej trzy utwory poetyckie w brulionie literackim „Ślad”. W ten sposób Alicja zaistniała jako młody twórca. Niezwykle ciekawe jest to, iż podejmując się oceny jej wierszy, trudno nie określić ich jako trudne, zagmatwane, a jednocześnie urzekające swym kwiecistym kunsztem. Takie wyróżniki najbardziej były obecne w początkowym okresie twórczości, kiedy to poetka często podejmowała się uchwycenia chwili, wszelkich efemerycznych zjawisk. Teksty tego typu charakteryzowała plastyczność opisywanych obrazów. Alicja pisze także prozę, do której stara się wnosić pierwiastek poezji.
Duże wpływ na kształtowanie się myśli poetyckiej odegrała twórczość Charles’a Baudelaire’a, w której odnalazła wiele inspiracji. Ostatnio koncentruje się głównie na wewnętrznych stanach emocjonalnych, na uczuciach, stara się w nie wniknąć i ukazać je we własnych wierszach. Oto jej słowa:
Pewne myśli rodzą emocje, uczucia, dzięki którym można dotykać świata i zamykać go w słowach, ale nie zawsze patrzeć przez pryzmat tych a nie innych emocji. Uczucia tworzą stany, dzięki którym wszystko wydaje się być lekkie, wypełnione radością, jaka jest odczuwalna w kolejnych zdaniach, kreślących obrazy wewnętrzne i te zewnętrzne. Tworząc, zdaje sobie sprawę, że każde odczuć, jakie uda mi się wyrazić słowami, nie powtórzy się już, może mieć podobny wydźwięk, ale nigdy nie będzie takie samo, a zachwycać będzie jak za pierwszym razem. Piękne wiersze powstają wtedy, gdy opisujemy emocje których nie doświadczyliśmy realnie.
Tworzenie, pisanie poezji porównuje do rozmowy samej z sobą, do pewnego rodzaju introspekcji, podczas której ścierają się i weryfikują wszelkie myśli przemieniające się potem w słowa na kartkach. Zapytana o to, czy według niej liryka to rzeczywistość, która dociera tylko do osób o wyjątkowej wrażliwości, odpowiedziała, że pojawienie się poezji w naszym życiu jest uzależnione od tego, czy drzemie w nas potrzeba jej uświadomienia w sobie. Alicja uważa, że poezja, która kształtuje się pod wpływem „wytycznych” krytyków literackich, staje się iluzją, czymś nieprawdziwym, co nie oddaje pierwotnej myśli, jaką usiłował przekazać autor.
Jako humanistka uwielbia czytać, najbardziej upodobała sobie prozę, zwłaszcza rosyjskich klasyków, takich jak: Anton Czehow, Michaił, Bułhakow, Mikołaj Gogol, Walentin Katajew czy Fiodor Dostojewski. Poza tym niezwykle ceni sobie twórczość takich pisarzy, jak Iosif Brodski oraz Włodymyr Jarynycz.
Jak wyżej już wspomniałam, Alicja pisze także prozę, myślę, że warto dodać, iż przyczyniły się do tego właśnie „Biesy” Dostojewskiego oraz „Sto lat samotności” Gabriela Marqeza. Jeśli chodzi o muzykę, to ceni sobie jazzowe klimaty, ponadto żywo interesuje się muzyką młodych artystów z Rosji i Białorusi.
Tyle na temat naszego gościa, zatem przeczytajmy kilka Jej utworów. Gorąco polecam.
Sternicy zmyślenia
Odnajduję wieczność marzeń przenikliwych, błogich Zabarwionych goryczą nieustępliwą niczym otchłań sumienia Jakże człowieczych jasnych pragnień powitania oczekuję Które zapowiedź cichą i marną, lecz kojącą przywołają
Kiedy przezeń dal zabrała złudną nadzieję oczekiwania Serce nabrzmiałe litością słodyczy ciężkich omdleń Nęcących przestworzy huczących dziwnością nieziemską Łaknęłam… stać się przez chwile człowiekiem
Goreje powtórnie bezgłosem tak przejrzystym niczym urojenia Wołanie gaśnie, wypatrywaniem owładnięta, odrętwieniem usypiam Myśli rozbudzone rozchodzą się ku enigmatycznym trasom Niczym żeglarze bez wioseł licząc na wiatry pomyślne żyją nadzieją
Toń wód mojej wyobraźni niczym wzburzone morze
Koloru hebanu przybiera formę oniemiałej fali
Pieniąc się i wijąc życie z nich powoli, ciężko uchodzi
Zapach słonej, gorzkawej wody do ich skroni się z wolna unosi…
Jestestwo
Wiara ma ton nieograniczonej czerwieni Spoglądając w przestwór widuję Ją na krawędzi czeluści Stoi powabna, pełna promienności, cała się rumieni…
Nadzieja mieni się jałowym granatem Napotkana przeze mnie nigdy z swego miejsca nie odchodzi Tętni melancholią, syta rozżaleniem i zadumą innych…
Miłość zabarwiona sentymentalnym hebanem Nie zmruży oka wyczekując na swe przeznaczenie Emanuje ulotnym, tkliwym liryzmem, goreje słodkością…
Trzy współtworzą nieprzemijającą spójność Szkicują szklany bieg wydarzeń każdego z nas Wyzbywają z podświadomości iluzje samotności…
Tulipany AnnyHuśta wiatr bez rozgłosu tulipanowe weny Szkarłatne kwiaty bezdźwięcznie obracają się z wolna Bezsilnie spoglądając w szafirowe morze nieboskłonu Będące upustem wszelakich ich ech przeszłości
Przemyślenia kwieciste rozlegają się wśród traw łąkowych Przetykając z liryzmem wiosennym nieosłonięte tęsknoty Sezonu, gdy śpiew trzcin swą arię chlubną bezwstydnie wykona Wypełzną wnet zgłębione w ziarnkach piasku głody duszy
Jeziora nabrzmiałe marzeniami trywialnymi niczym liść nasturcji Czerstwym powietrzem popędliwie wyrwane ze snu garści Oparem przemyśleń soczystych spowite karminowe rośliny Nieustannie oczekują chwil dążących do przebudzenia
Rozśpiewają serca muraw niewzruszonych niczym słowa
Cucą do życia nimfy wodne zastygłe w tafli lazuru mokrego
Czerwienią swą brzask przywołają rzewny otulony mirażem
Aż same malinowe tulipany uschną w inspiracjach na wieki…
Bezdźwięczność
Czymże milczenie jak nie odbiciem namysłu Zarysem zbolałej znużonej istnieniem dionizyjskiej duszy Wylewaniem żółci obezwładniającej narządy zmysłu Uśmierzający bezgłos przytłaczający jałowym akordem uszy
Obrzydzenie wypowiadaniem bezmyślnie absurdalnych spowiedzi Katorga dla naznaczonych beznamiętnością ust zawsze zamkniętych Nieuleczalne odrętwienie braku przynajmniej oschłych odpowiedzi Bezkompromisowo nastrojowością melancholii niepewnej owładniętych
Dialog zmysłowy dusz niejednokrotnie osamotnionych szkicuje Nieumiejętnie głodzonych przesytem ponętnych poezji Przejmującą pedantycznie nadwrażliwości słodyczą ujmuje
Zatopiony bezpowrotnie ciężko w oniryczne życie Ratunku złowieszczego przeraźliwie nie poszukuje Nieustępliwością wypowiadanych łez zaznacza bycie…