ZNANI I NIEZNANI UKW (Atheneum nr 12)
Gościem naszej rubryki Znani i Nieznani UKW jest Pani prof. dr hab. Teresa Hejnicka-Bezwińska – profesor zwyczajny UKW, kierownik Katedry Pedagogiki Ogólnej i Porównawczej.
Na uczelni i nie tylko jest Pani wielkim autorytetem, krążą o Pani legendy, studenci bardzo często boją się Pani, zanim Panią poznają. Czy świadomie kreuje Pani swój wizerunek?
- Kreacja to za dużo powiedziane. Nie rozumiem, skąd ten strach. Owszem, były pewne okoliczności, które sprawiły, że mój wizerunek jest taki, a nie inny, ale to w niewielkim stopniu jest związane z moją osobą. Ponadto strach jest bardzo szkodliwy dla studentów, ponieważ niszczy komórki nerwowe.
Jakich woli Pani studentów, posłusznych czy zbuntowanych?
- Zdecydowanie wolę zbuntowanych, ale mających uzasadnienie swego buntu, buntujących się przeciwko czemuś, a nie przeciwko komuś. Sama zresztą również buntowałam się. W swoich najważniejszych pracach sprzeciwiałam się tzw. pedagogice socjalistycznej, a później buntowałam się przeciwko instrumentalnemu wykorzystywaniu pedagogiki i wiedzy o edukacji oraz niedostatkom etyczności w pełnieniu roli nauczyciela.
Czy nauczyła się Pani kiedyś czegoś od swoich studentów?
Jeżeli udało się ze studentami znaleźć płaszczyznę porozumienia, to korzyści były obustronne. Tak pracowaliśmy nad problemem stereotypów, zróżnicowaniem społecznych warunków edukacyjnych, orientacjami życiowymi młodzieży i wiele się razem nauczyliśmy
Jakie są Pani prywatne wspomnienia z lat studenckich?
Na moim roku było 15 osób, a w grupie 8, więc o wiele mniej niż teraz. Należałam do Koła Pedagogów i pod kierunkiem naszego kolegi – dzisiaj prof. zw. dra hab. Zbigniewa Kwiecińskiego, którego UKW w tym roku uhonorowało nadaniem tytułu doktora honoris causa – przygotowaliśmy skrypt dla studentów, którzy ubiegali się o nadanie im kwalifikacji nauczycielskich. Prof. Kazimierz Sośnicki stawiał nas z tego powodu za wzór swoim asystentom.
Co się zmieniło na studiach od tego czasu?
Studiowałam na początku lat sześćdziesiątych, wtedy studia były elitarne, dziś stały się masowe, co na pewno przełożyło się na poziom kształcenia oraz typ relacji w społecznościach akademickich. Ta symboliczna różnica ujawnia się w takim oto przykładzie. Kiedyś studenci, mimo iż nikt im tego nie kazał robić, wstawali z korytarzowych ławek i miejsc zajmowanych w salach, kiedy szedł (przechodził, wchodził, wychodził) profesor. Dzisiaj, gdy idę korytarzem, to czasem odnoszę wrażenie, że studenci nawet nie zauważyliby, gdybym została „rozdeptana”. To jest ta symboliczna różnica, przedstawiona może zbyt drastycznie.
Jest Pani znana i szanowana. Jak Pani myśli, czemu zawdzięcza ten sukces?
Zawsze jestem sobą i chyba nie uczyniłam niczego, co można by traktować jako szczególny sukces
A jakie jest pani największe zawodowe rozczarowanie?
Największym moim rozczarowaniem są studenci, którzy nie rozumieją, co do nich mówią, a jeszcze bardziej ci, którzy nie chcą zrozumieć. Boli mnie, gdy studenci nie chcą uczestniczyć w intelektualnym procesie poznania i poznawania trudnej i skomplikowanej współczesnej rzeczywistości edukacyjnej, a domagają się skutecznych narzędzi manipulowania innymi ludźmi.
Jeśli spojrzy Pani wstecz na swoją karierę, to czy miała Pani szczęście?
Szczęściem można nazwać to, że spotykałam wielu mądrych i życzliwych ludzi, bardzo mi oni pomogli, bez nich nie byłabym w stanie zrealizować swoich celów.
Kto jest dla Pani autorytetem?
Jest wiele osób, które cenię. W świetle tego, co wiem, korzystnym stanem jest, gdy człowiek wyzwala się od autorytetów. Są one potrzebne, gdy poszukuje się swojej drogi życiowej, ale gdy już się ją odnajdzie, to nie są one aż tak istotne. W literaturze ten stan nazywa się stanem tożsamości autonomicznej.
O czym Pani marzyła będąc dzieckiem?
Zawsze marzyłam o podróżach, ale do roku 1989 nie było to możliwe. Dopiero później, gdy dostałam paszport, to udało mi się realizować dziecięce marzenia. Do tej pory odwiedziłam już Włochy, Grecję, Turcję, Egipt, Izrael, Indie, Nepal, Chiny, Birmę, Kambodżę, Meksyk , niektóre kraje Afryki, naszych wschodnich i południowych sąsiadów
Gdybym była złotą rybką, jakie miałabym spełnić Pani trzy życzenia?
1. Żeby świat nabrał więcej sensu.
2. Żeby Polacy stali się mądrzejsi, bardziej etyczni, racjonalni.
3. Żeby nasza uczelnia stała się bardziej akademicka, niż jest.
Jaki jest Pani sposób na relaks?
Lubię odpoczywać w ogródku, bawiąc się ze swoimi wnukami, a przede wszystkim lubię podróżować i zwiedzać. Najbliższą wyprawę planuję do Tybetu lub Peru i Boliwii, to jeszcze niepostanowione. Dzięki tym wyjazdom wiem i czuję, czym jest kultura.
A co sprawia, że czuje się Pani szczęśliwa?
Poczucie pełnej odpowiedzialności za to, kim jestem i co robię.
A teraz krótki test:
- marzę o: PODRÓŻACH,
- nienawidzę: GŁUPOTY I EGOIZMU,
- w słoneczny dzień: SPACERUJĘ,
- gdy mam chandrę: CZYTAM,
- nie mam nic lepszego od : PODRÓŻY,
- męczę się, gdy : PISZĘ,
- żałuję : NICZEGO NIE ŻAŁUJĘ
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Monika Lampkowska