Magdalena Kruszka
Mit o Orfeuszu według Jeana Cocteau
Za późno, niestety, staramy się zrozumieć tych, co są obok nas, a kiedy zaczynamy nabierać pojęcia o trudnym zawodzie, jakim jest życie, przychodzi nam umierać i okazuje się, że odeszli już ci, wobec których najgoręcej pragnęlibyśmy nabytą wiedzę zastosować. Ernesto SábatoOpowieść o Orfeuszu była jedną z najważniejszych historii mitycznych
ze względu na swe piękno i silny ładunek emocjonalny, lecz również z powodu […] roli w kształtowaniu greckiej myśli religijnej i etycznej. System wierzeń orfickich powstał już w okresie archaicznym i przez wiele stuleci wywierał wpływ na grecką kulturę, literaturę i filozofię.
Bohater tego mitu, syn muzy poezji Kaliope i boga rzecznego Ojagrosa, był słynnym muzykiem i poetą, na swej lirze grał tak, „że nie tylko czarował dzikie zwierzęta, ale nawet drzewa i skały zmuszał do poruszania się pod dźwięk jego muzyki.” Uczestniczył w podróży Agronautów do Kolchidy i dzięki jego niezwykłemu talentowi muzycznemu udało im się wyjść cało z wielu niebezpieczeństw. Po powrocie poślubił nimfę leśną Eurydykę, która w czasie ucieczki przed chcącym ją zgwałcić Aristajosem, nastąpiła na jadowitego węża i została przez niego śmiertelnie ukąszona. Zrozpaczony Orfeusz zstąpił za nią do Tartaru - najbardziej przerażającej części Hadesu i oczarowawszy wszystkich jego mieszkańców (łącznie z Charonem, Cerberem i samym Hadesem) swym śpiewem, uzyskał pozwolenie wydostania jej stamtąd pod warunkiem, że nie spojrzy na nią, dopóki nie znajdą się na ziemi. Orfeusz nie zdołał spełnić tego warunku – kiedy tylko ujrzał światło dzienne, obejrzał się, chcąc sprawdzić, czy ukochana nadal za nim idzie. W ten sposób stracił ją na zawsze. Po tym wydarzeniu Orfeusz gardził innymi kobietami, za co spotkała go kara: Został rozszarpany na strzępy przez bachantki - kobiety trackie dotknięte szaleństwem i podekscytowane orgiami dionizyjskimi. Jego szczątki wrzucono do rzeki, a głowa wraz z lirą dopłynęła do wyspy Lesbos, gdzie zastała pogrzebana przez Muzy. Podaje się też, że głowa Orfeusza została złożona w jaskini poświęconej Dionizosowi i tam wieszczyła, dopóki Apollo nie nakazał jej milczeć.
Co prawda nie ma ustalonej jednej wersji historii Orfeusza, jednak podczas analizowania filmu Jeana Cocteau zdaje się to być mało istotne. Narrator w swoistym prologu wprowadza pewne informacje dotyczące głównego bohatera i jego żony, ale są one bardzo ogólne i uzmysławiają przede wszystkim różnice między mitem a jego filmową realizacją.
Obraz mitycznego muzyka – poety, który z miłości umiera i który w sztuce poszukuje nieśmiertelności, stał się niewyczerpanym źródłem inspiracji dla myślicieli i artystów wszystkich czasów w refleksji nad istotą twórczości i nad istotą człowieczeństwa.
Orfeusz (grany przez Jeana Marais) nie ma nic wspólnego z muzyką, jest jedynie poetą (na dodatek odrzuconym przez grupę młodych modernistów), co oddala go od żony Eurydyki (w tej roli Maria Déa), która z powodu swego pragmatyzmu nie jest w stanie zrozumieć zapału męża. Obydwoje zdają się funkcjonować na dwóch różnych płaszczyznach, na których porozumienie jest niemożliwe. Orfeusz godzinami siedzi w samochodzie Heurtebise’a – Szofera Śmierci, próbując wychwycić nadawane z zaświatów fragmenty wierszy, podczas kiedy Eurydyka troszczy się o rzeczy jak najbardziej materialne, a sama mówi o sobie: „Jestem prostą kobietą” . Sprzeczność ta doskonale widoczna jest w ich rozmowie:
Orfeusz: Moje życie zaczynało już kruszeć, cuchnąć sukcesem i śmiercią. Nie rozumiesz, że najważniejsze z tych zdań jest bardziej zdumiewające od wszystkich moich wierszy? Oddałbym całe moje dzieło za jedno takie zdanko. Podążam tropem nieznanego.
Eurydyka: Nasze dziecko z tego nie wyżyje.
Orfeusz: Kobiety! Odkrywamy nowe światy, a one mówią o pieluchach i podatkach!
Okazuje się, że bezkonfliktowość współwystępowania osobowości użytecznej i artystycznej (a raczej artystowskiej) nie jest możliwa, choć wydawałoby się, że wysiłek, jaki oboje wkładają w to, na czym im zależy, jest porównywalny. Żmudna praca Orfeusza nad formą i praktyczna troska Eurydyki o przyszłość rodziny powinna zbliżyć ich do siebie. Obydwoje ciężko pracują, żeby osiągnąć swój cel. Niestety, ich koncepcje życia nie mają wspólnego podłoża. W tym fragmencie daje się również zauważyć problem Orfeusza, cierpiącego na brak natchnienia. Zyskał już sławę, ale nie jest w stanie zrobić kroku dalej. Kpi z wszystkich innych poetów, którzy nie doceniają go, powodując w ten sposób coraz większą frustrację Orfeusza. On sam jest zupełnie wypalony i to jest przyczyną jego tragedii: kiedy popełnia plagiat, publikując frazy nadawane przez tragicznie zmarłego studenta, naraża się całemu środowisku poetyckiemu. W ich oczach jest stracony. Ostatecznie ginie z rąk członków klubu „Bachantki”, któremu przewodniczy Aglaonice (Juliette Greco), a do którego należała niegdyś również jego Eurydyka.
Charakterystyczny jest w filmie również wizerunek śmierci. W mitologii greckiej, pełnej najprzeróżniejszych fantastycznych postaci, nie ma miejsca na upersonifikowaną śmierć, natomiast w filmie jest nią piękna kobieta (Maria Casares), obdarzona jak najbardziej ludzkimi uczuciami i odruchami, co w efekcie staje się przyczyną jej zguby, jak i zguby wszystkich, z którymi ma do czynienia (jak na śmierć przystało). Alicja Helman zauważa, że
motyw fascynacji śmiercią jest główną osią konstrukcyjną dzieła, Orfeusz jest przede wszystkim historią miłości Orfeusza i Księżniczki […], a nie Orfeusza i Eurydyki – młodej, naiwnej i potulnej kobiety oczekującej dziecka i powrotu męża, który urzeczony Księżniczką podczas pierwszego spotkania tropi ją na ulicach Paryża.
Zakochana w Orfeuszu Śmierć zwabia go do swojej sypialni i czyni świadkiem najbardziej zdumiewającego procesu „uświadamiania nieżywych”. To tam pierwszy raz dowiadujemy się, że jest jedynie wysłanniczką, jedną z wielu i to raczej ona należy do zmarłych, niż zmarli do niej, choć muszą wykonywać jej polecenia. Na pytanie, czy wiedzą, kim jest, bezbłędnie odpowiadają: „Moją Śmiercią.” Nazywana również Księżniczką jest jedynie jedną z form/postaci śmierci i choć ma swego sługę – samobójcę Heurtebise’a, to sama podlega rozkazom, za których niespełnienie czeka ją surowa kara. Jak sama mówi: „U nas istnieją niezliczone postaci śmierci: młode, stare, które otrzymują rozkazy.” Orfeusz wyraźnie zdenerwowany obserwuje, co się wokół niego dzieje. Martwi się również o pozostawioną w domu Eurydykę. Niczym Odyseusz wyruszył w najważniejszą w swym życiu podróż, a jego żona, niczym Penelopa czeka zaniepokojona na jego powrót.
Jednak po tej niezwykłej wyprawie stosunek Orfeusza do Eurydyki diametralnie się zmienia: krzyczy, nie chce jej słuchać, jest wyraźnie rozdrażniony. Od tego czasu nie będzie mógł uwolnić się od myśli o Księżniczce. Ona też będzie odwiedzała go co noc, żeby móc patrzeć jak śpi, choć wie, że czynić jej tego nie wolno. W końcu z zazdrości bezprawnie zabierze Eurydykę w zaświaty, powodując jej śmierć pod kołami motorów. Orfeusz ostrzegany przez Szofera, że jego żona umiera, nie chce słuchać, zniecierpliwiony odpowiada: „Nie znasz się. Odgrywa komedię, żebym wrócił do domu.” Kiedy jednak przekonuje się, jaka jest prawda, decyduje się na przejście w zaświaty, ale nie ze względu na Eurydykę. Mówi, że chce spotkać je obie (żonę i Śmierć).
Przejście odbywa się za pomocą lustra. Niczym Alicja z Krainy Czarów z książki Lewisa Carrolla Po drugiej stronie lustra przenika przez nie, żeby odkryć nowy świat, jednak nie jest to świat fantazji, choć czymże, jak nie fantazją, można nazwać ślepe rzucenie się w „pogoń” za Śmiercią. Znaczenie, jakie odgrywa lustro uświadamia mitologicznemu bohaterowi Szofer, mówiąc: „Lustra są drzwiami, przez które wchodzi i wychodzi Śmierć. Przeglądaj się przez całe życie w lustrze, a zobaczysz śmierć uwijającą się jak pszczoły w ulu.” Skoro Orfeuszem kieruje przede wszystkim chęć ponownego ujrzenia Księżniki, nic więc dziwnego, że swoistą bramą staje się lustro, które jako symbol próżności, chuci i uwodzicielstwa od samego początku zdaje się doskonale spełniać rolę łącznika między Śmiercią a jej wybrankiem. Być może dzięki tej właśnie podróży Orfeusz jest w stanie wejrzeć w głąb siebie, dokonywać trudnych wyborów, przecież lustro to
magiczny symbol nieświadomych wspomnień, narzędzie samooglądu, samopoznania, refleksji nad sobą i nad widzianym Kosmosem, który z kolei przypatruje się swemu odbiciu w świadomości ludzkiej.
Jako śmiertelnik Orfeusz nie może obyć się bez odpowiedniego rekwizytu. Na wzór wielu baśni i bajek, w których występują najprzeróżniejsze zaczarowane trzewiczki, czapki i peleryny, wykorzystano część garderoby. Dzięki rękawiczkom, które (rzekomo) nieopatrznie zostawiła u swego ukochanego Księżniczka, a które kazał mu nałożyć Szofer (chcący uratować Eurydykę, w której się zakochał), mógł przeniknąć przez taflę lustrzaną jak przez wodę i dostać się do zaświatów. Rekwizyt ów wydaje się tu być nie bez znaczenia, gdyż rękawiczka właśnie jest z jednej strony symbolem miłości, z drugiej zaś atrybutem ukrywających swą tożsamość postaci. Kiedy dodamy jeszcze, że rękawiczki są koloru żółtego, który to kolor oznacza wieczność, bramy nieba, świętość, ducha, potęgę (boską), oraz zazdrość, niestałość i zdradę, wszystko staje się jasne, gdyż historia opowiedziana przez Jeana Cocteau pełna jest tych pojęć, stanowiących fundament całego filmu i nadających nowe znaczenie mitowi Orfeusza.
W filmie nie ma mowy o podziale na tradycyjne piekło, niebo i czyściec, czy chociażby (co byłoby nawet bardziej odpowiednie w stosunku do mitu o Orfeuszu) na greckie Hades, Elizjum i Tartar, choć należy przyznać, że ze względu na swój charakter miejsce to najbardziej przypomina Hades, gdyż właśnie tam
przebywać miały dusze zmarłych, którzy za życia nie odznaczyli się ani zbytnią dobrocią, ani zbyt wielkimi zbrodniami. […] Dalej […] znajdowały się dwie szczególne części Hadesu, do których prowadziły specjalne drogi: jedna część przeznaczona dla szczęśliwych, czyli Elizjum, a druga dla wielkich zbrodniarzy, czyli Tartar. O tym, do którego regionu poszczególne dusze miały być skierowane, decydowali siedzący przy rozwidlaniu owych dróg trzej sędziowie.
Podobieństwo tych sędziów do Trybunału z filmu jest wyraźne. Jednak podania sprzeczają się, czy Eurydyka trafiła aż do Tartaru, czy zatrzymano ją tylko w Hadesie. Kiedy śmiertelnik pyta o to miejsce, uzyskuje niezbyt jasną odpowiedź od Szofera: „Życie jest śmiertelnie długie. To jest strefa składająca się ze wspomnień ludzi i ich przyzwyczajeń.” Alicja Helman nazywa to miejsce światem, „który nie jest ani ziemską rzeczywistością, ani podziemnym światem zmarłych. Ci, którzy się tu znajdują nie są ani żywi, ani matrwi.” Faktycznie, bohaterowie po drodze spotykają człowieka, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że umarł, tylko wykonuje czynność, której najczęściej zapewne oddawał się za życia. Orfeusz ma wyraźne trudności w poruszaniu się po przestrzeni tak bardzo mu obcej, wiatr hamuje jego ruchy. Przeciwnie jest z Heurtebise’em, który posuwa się do przodu bez najmniejszego wysiłku, zdaje się nie poruszać żadną częścią ciała, jak gdyby płynął w powietrzu. Kiedy staje przed Trybunałem, następuje konieczność zmierzenia się z sobą samym, nazwania swoich uczuć. Ale nie tylko Orfeusz jest do tego zmuszony. Podobnie Księżniczka i Heurtebise. Jedynie Eurydyka zdaje się nie mieć tu nic do powiedzenia, jak gdyby wszystko zależało od pozostałych. Być może nie jest nawet w pełni przytomna, w końcu Hades to miejsce przebywania dusz bezsilnych, pozbawionych radości, które nic nie odczuwają, ale tym samym wolne są od cierpień. Ostatecznie Śmierć poniesie bliżej nieokreślone konsekwencje swojej miłości i czynów nią powodowanych, a Orfeusz i Eurydyka dostaną kolejną szansę, pod warunkiem, że mąż oprze się pokusie spojrzenia kiedykolwiek na żonę.
Jean Cocteau odwołuje się nie tylko, choć przede wszystkim, do mitologii. Znajdziemy w nim również odniesienie do Biblii, kiedy to Księżniczka poucza Orfeusza: „Naucz się wreszcie, że nie można patrzeć do tyłu. Był jeden, który zmienił się w słup soli”. Oczywiście można tylko przypuszczać, że miała na myśli żonę Lota, która mimo zakazu oglądania się za siebie, spojrzała na upadające miasto, co przypłaciła życiem. Porównanie wszakże nasuwa się samo. Orfeusz oglądając się za siebie podczas wychodzenia z zaświatów, również ryzykuje życiem. Nie swoim jednak, lecz życiem Eurydyki, na którym tak naprawdę nie bardzo mu zależy. Zakaz spoglądania na nią przez cały czas, nawet po powrocie do domu powoduje coraz większe rozdrażnienie i dyskomfort obojga. Niemożliwe staje się egzystowanie w jednym domu i nie patrzenie na siebie nawzajem. Choć powinni czuć się zwycięzcami, ani przez moment nie mają poczucia, że faktycznie nimi są. Eurydyka straciła tak naprawdę męża, a Orfeusz swą Księżniczkę. Ostatecznie lustro, które poprzednio było bramą prowadząca do podziemi, nie utraciło swej początkowej funkcji, lecz zyskało kolejną – funkcję realizowania kary. Eurydyka prowokuje sytuację, w której mąż spogląda na jej odbicie w lusterku samochodowym. Oznacza to natychmiastowy i nieodwracalny powrót w zaświaty. Orfeusz także ginie z rąk wspomnianych członków klubu „Bachantki”.
Ratuje ich poświęcenie Księżniczki i Heurtebise’a, którzy zamiast małżonków przekraczają wrota wiodące do otchłani. […] Pozornie jest to happy end, ale motyw triumfu miłości nad śmiercią jest tu osobliwie strawestowany. Orfeusz pragnął pozostać z Księżniczką (tęsknota za śmiercią), a nie wracać z Eurydyką (zwyczajne życie z jego odwiecznym rytmem).
Trudno w tym przypadku znaleźć rozwiązanie zadowalające dla każdego z bohaterów. Ktoś musi zostać pokrzywdzony, a ostatecznie nikt nie osiąga szczęścia. Jean Cocteau w Orfeuszu, nakręconym w roku 1950 na podstawie własnej sztuki pod tym samym tytułem (1925), wykorzystał symbolikę oraz elementy mitologii i świata nadprzyrodzonego, ale tłem opowiadanej historii uczynił Francję z lat 50., czyli rzeczywistość współczesną reżyserowi. Dramat bohatera mitycznego stał się zatem jedynie pretekstem do wyrażenia ogólnych prawd i przedstawienia ściśle określonego systemu wartości. W pełnym kulturowych odniesień filmie nasączony liryzmem obraz Francji połowy XX wieku reżyser czyni to dzięki specyficznemu sposobowi traktowania miłości i śmierci, poetyckim aluzjom i bogatej symbolice, połączonym z mitologią. Orfeusz nie cieszył się powodzeniem. Został uznany za film zbyt trudny i zawiły, a co niektórzy odebrali go jako zubożenie dawnych mitów przez zachłanną sztukę współczesną. Połączenie tych dwóch elementów umożliwiło jednak reżyserowi dobitniejsze i bardziej urozmaicone przedstawienie wizji współczesnego świata i sposobu myślenia.